Blogusz: Trzeba zmienić wizerunek Warszawy

06.10.2015

Tagi: Aleksandra Łogusz, blogusz, dach, fotografia, warszawa, zdjęcia, zdjęcie roku,

Często spotykam się z opinią, że Warszawa jest brudna, szara, zakorkowana, nieciekawa. Potem, gdy zaczynam rozmawiać z konkretnymi osobami, okazuje się, że były ostatnio w stolicy kilkanaście lat temu. Sama pamiętam, szarą, brzydką Warszawę z mojej pierwszej wizyty, ale teraz to jest zupełnie inne miasto! mówi Aleksandra Łogusz, autorka fanpaga Blogusz, na którym zamieszcza zdjęcia Warszawy widzianej z dachów wieżowców, najwyższych budynków, drona latającego nad miastem, a także z pokładu samolotu. Fotografia Łogusz Sen o Warszawie” zdobyła tytuł Zdjęcia Roku 2014 magazynu Warsaw Insider.

Jak się to wszystko zaczęło? Kiedy pierwszy raz sfotografowałaś Warszawę „z wysokości”?

 To był splot okoliczności. Po kilkuletnim pobycie za granicą przyjechałam do Warszawy tuż przed Euro 2012 jako reporter. Wcześniej w stolicy byłam dosłownie kilka razy, dawno temu. Pierwszy dzień był ostatnim, kiedy jeździłam samochodem jako kierowca. Przesiadłam się na komunikację miejską, dzięki temu zaczęłam poznawać miasto. Ponieważ często pracowałam w weekendy, miałam wolne w środku tygodnia i czas na zwiedzanie. Początkowo odwiedzałam główne atrakcje, potem szukałam mniej popularnych miejsc. Dość szybko zorientowałam się, że sporo z miejsc do których docieram, nie są znane moim znajomym, nawet rodowitym warszawiakom. Często chodziłam też na koncerty, gdzie robiłam zdjęcia, dla siebie, na pamiątkę. W pewnym momencie zauważyłam, że artyści, których sfotografowałam zgłaszają się, chcą publikować moje zdjęcia na swoich stronach. Dopiero, kiedy zobaczyłam, że zdjęcie Kamila Bednarka mojego autorstwa ma 4,5 tysiąca polubień, za namową przyjaciół założyłam swój fanpage. I tak powstał www.facebook.com/BLOGUSZ .Nie zakładałam wtedy,  że będzie to miejsce ze zdjęciami architektury, inwestycji, panoramami z dachów. Nie przypuszczałam, że ten temat będzie tak ludzi ciekawić.

 A fotografią zajmowałaś się wcześniej tylko amatorsko?

W ogóle się nie zajmowałam (śmiech). Nie uczestniczyłam w żadnym kursie, warsztatach. Jestem samoukiem. Oczywiście lubiłam robić zdjęcia, ale nawet nie miałam swojego sprzętu. Fotografowałam głównie podczas podróży. Wiedziałam, że moi znajomi lubią moje zdjęcia, a także opowieści o nich, często prosili mnie, żebym zrobiła im zdjęcie przy różnych okazjach.

Akurat mój tata dostał bardzo dobry, profesjonalny aparat. Bardzo mnie kusił, a tata nie chciał mi go dać, bał się że go zniszczę (śmiech), choć nie miał za bardzo czasu z niego korzystać. Aparat leżał w szufladzie. Pewnego dnia sobie go po prostu… „pożyczyłam”. I już u mnie został.

Warszawa w sieci fot Blogusz

Warszawa w sieci. Fot. Blogusz

I jak się a pasja rozwijała dalej?

Okazało się, że zdjęcia, które publikuję jako Blogusz cieszą się zainteresowaniem, słyszałam sporo pozytywnych opinii. To był taki moment, że zaczęłam się zastanawiać nad tym, czy nie powinnam zająć się tym na 100%. Wcześniej fotografowałam hobbystycznie, ale rozwijałam swoje umiejętności. W tej chwili muszę poświęcić temu tyle czasu, że nie dałaby się już tego połączyć z czymkolwiek innym.

Czyli fotografia stała się Twoją pracą?

Tak i bardzo jestem z tego zadowolona. Byłam ogromnie wzruszona, kiedy „Sen o Warszawie” jedna z pierwszych fotografii, jakie opublikowałam została wyróżniona jako Zdjęcie Roku! Cieszy mnie, że ludzie cenią sobie te zdjęcia, chcą mieć na ścianie wydruk, plakat nowoczesnej Warszawy, a nie Paryża czy Londynu. Zaczynamy czuć taką pozytywną energię, dumę z tego miasta i kraju.   Niedawno założyłam stronę www.blogusz.pl, gdzie aktualizuję portfolio i prowadzę bloga, na którym można przeczytać więcej o moich przygodach.

Trudno się dostać na dachy warszawskich wieżowców?

Bardzo trudno, dlatego tak mało osób się tym zajmuje. To przecież są procedury, ogromny wysiłek organizacyjny kilku osób, ochrony, cały proces długo trwa zanim uda się dostać zgodę. Niestety jest wiele osób, które chcą iść na skróty i wejść na dachy nielegalnie. Zawsze podkreślam, że Blogusz nigdy się na dachy nie włamuję i tego nie pochwalam. Nie szukam adrenaliny, to nie ma być próba jakiegoś pokonania własnych barier. Mi chodzi o przeżycie estetyczne i efekt zdjęć. Poza tym ja   nie jestem człowiekiem w kapturze, który nie pokazuje twarzy. Zajmuję się sztuką, jaką jest fotografia.

A zdarza Ci się, że ktoś Ci odmawia?

 Nie. Właściciele budynków widzą efekty mojej pracy, podoba im się jakość zdjęć i lubią gościć Blogusza w swojej inwestycji. Jeśli nie ma takiej możliwości ze względów bezpieczeństwa, rozumiem to i nie nalegam. Najtrudniejsze jest zgranie kilku osób, czasem to ja muszę się dostosować. Zdarza się też, że ktoś z obserwujących, kontaktuje się z mną i mówi, że zna fajne miejsce, z którego można zrobić ciekawe zdjęcia, pomaga mi to zorganizować. Cieszę się, że mamy wspólny cel pokazania Warszawy nieznanej. W zeszłym roku miałam okazję latać nad Warszawą samolotem, na pokład, którego zaprosił mnie pilot Derry, a niedawno wraz z Tandemujemy.pl latałam nad Stolicą motoparalotnią. Udało mi się wtedy zrobić wiele ciekawych zdjęć.

To czy uda się zrobić zdjęcia, zależy też pewnie od pogody.

Oczywiście. Nie jestem w stanie dopasować sobie pogody pod moje osobiste plany (śmiech).  Jeżeli jest ktoś, kto może do mnie dostosować termin, nie ma problemu. Trudniej jest, gdy  ktoś podaje dokładną datę, wtedy albo przyjdę i wejdę na ten budynek, albo nie. Pogoda zawsze może pokrzyżować plany, zaczyna się szukanie kolejnego terminu. Z drugiej strony pogoda sprawia, że za każdym razem efekt zdjęć jest inny. Miasto zupełnie inaczej wygląda w palącym słońcu jak dzisiaj, zupełnie inaczej w deszczu czy podczas zachodu słońca.

Blogusz na dachu Rondo1 fot.MaciejMargas.pl

Blogusz na dachu Rondo1. Fot. MaciejMargas.pl

A często wchodzisz na dachy?

Staram się robić to jak najczęściej, nie tylko w Warszawie, zaglądam też do innych miast. Niedawno byłam w Gdańsku, gdzie udało mi się odwiedzić kilka dachów, ale też w Katowicach, Łodzi, Wrocławiu, Bielsku-Białej.

Masz swój ulubiony dach?

Nigdy nie wiem, co odpowiedzieć na to pytanie. Wyprawa na każdy dach, wieżę kościelną czy budowę, to efekt dużego wysiłku. Każdy mnie cieszy, zawsze coś mnie zaskoczy. Ciężko mi wskazać jeden, choć oczywiście miejsce, z którego wykonałam „Sen o Warszawie”, Zdjęcie Roku darzę szczególnym sentymentem. Idąc gdzieś po raz pierwszy, nigdy konkretnie nie wiem, co zobaczę. Wiem mniej więcej, bo znam otoczenie budynku i jego okolicę, ale chodzi o tą szerszą perspektywę. Ostatnio wchodziłam na dach na Żoliborzu i bardzo dobrze zobaczyłam z niego.. Wilanów. Czasami wracam na ten sam dach kilka miesięcy później i widok jest  już inny, widać w panoramie nowe elementy, zdjęcia z poprzedniej wyprawy szybko stają się archiwalne. To zawsze jest niesamowite zaskoczenie. Przyjechałam do Warszawy niecałe trzy lata temu, i w tym krótkim czasie zmieniło się w mieście wiele rzeczy. Pamiętam, że wtedy w samym centrum trwała budowa jednego z wieżowców, druga dopiero się zaczynała, do tego budowa drugiej linii metra. Zmienił się też lifestyle. Ludzie zaczęli uprawiać sport w przestrzeni miejskiej.

Naprawdę jest aż tak  różowo?

Jestem zmęczona natłokiem negatywnych wiadomości. Mam wrażenie, że żyje w zupełnie innej rzeczywistości, niż to co oglądam w mediach, dlatego od 10 lat nie mam w domu.. telewizora. Publikując zdjęcia jako Blogusz staram się przekazywać ludziom pozytywną energię. Z perspektywy osoby, która pamięta jeszcze klimat poprzedniego ustroju, często zastanawiam się, jak mogłoby wyglądać nasze życie, gdyby historia potoczyła się inaczej. Wykonaliśmy niesamowity skok cywilizacyjny, gonimy Europę. Czasami mamy zadyszkę, brakuje nam tchu, musimy się napić, wesprzeć energetykiem. Ale ten skok nastąpił w krótkim czasie, a moment startowy był przecież naprawdę ciężki. To miasto przecież było kompletnie zrównane z ziemią, do tego okres PRL-u. Po transfomacji musieliśmy się wszystkiego nauczyć. Fajnie byłoby, gdyśmy pamiętali gdzie był ten początek, doceniali ile już osiągnęliśmy. Mam wrażenie, że w naszej naturze jest narzekanie,  staram się z tym walczyć. Jak jeżdżę po Polsce i mówię, że lubię Warszawę, to często spotykam się z negatywną opinią lub co najmniej niedowierzaniem.

Tunel dobrze chroniony aka Potwór w metrze fot. Blogusz

Tunel dobrze chroniony aka Potwór w metrze. Fot. Blogusz

No tak, Warszawa na zewnątrz ma zły PR.

W stolicy ludzie zaczynają powoli czuć taką pozytywną dumę, związek z miastem, zauważać zmianę. Ale poza Warszawą  miasto ma wręcz fatalny wizerunek. Często spotykam się z taką opinią, że Warszawa jest brudna, szara, zakorkowana, nieciekawa. Potem, gdy zaczynam rozmawiać z konkretnymi osobami, okazuje się, że były ostatnio w stolicy kilkanaście lat temu. Sama pamiętam, szarą, brzydką Warszawę z mojej pierwszej wizyty, ale teraz to jest zupełnie inne miasto! Sama pamiętam, szarą, brzydką Warszawę z mojej pierwszej wizyty, ale teraz to jest zupełnie inne miasto! Fajnie zacząć zdawać sobie z tego sprawę, zarówno w Polsce i na świecie. Niedawno miałam okazję pokazywać swoje fotografie w Bielsku-Białej. Po spotkaniu kilka osób podeszło lub napisało do mnie, że kompletnie zaskoczyło ich to, co zobaczyli. Czasami turystom łatwiej jest zauważyć zmiany niż nam. Z drugiej strony wielu obcokrajowców nie ma żadnych skojarzeń, nie wie jak wygląda współczesna Polska. Staram się pokazywać współczesną, pozytywną stronę miasta. Niedawno moje fotografie były prezentowane na wystawie w Australii. W kraju na drugim końcu świata mało kto ma jakiekolwiek skojarzenia z Polską, a przyszedł tłum ludzi. Jestem bardzo dumna, że mogłam reprezentować Polskę, zwłaszcza, że moje zdjęcia nowoczesnej Warszawy były zestawione z archiwalnymi z Powstania Warszawskiego.

Staram się pokazywać współczesną, pozytywną stronę miasta. Cieszę się, że zdjęcia Blogusza otwierają oczy, że ludzie doceniają wysiłek jaki wkładam w ich powstawanie. Często dostaję też wiadomości, od osób, które dawno wyjechały z Polski np. przed stanem wojennym, mieszkają na drugim końcu świata i oglądając moje zdjęcia są zachwycone. Trzeba zmienić wizerunek Warszawy, a przebicie się do świadomości ludzi nie jest łatwe. Chociażby walka z opinią, że Warszawa jest szara. Z dachów bardzo dobrze widać, że Warszawa jest niesamowicie zielonym miastem.

Ktoś Ci pomaga w edycji zdjęć?

 Ja sama muszę zdecydować, co zaprezentuję i napiszę na stronie. To wyłącznie wybór i decyzja Blogusza.

Z jakiego sprzętu korzystasz? To nadal jest aparat taty?

Tak, mam do niego teleobiektyw. Czasami latam dronem. Mam dużo różnych możliwości sprzętowych. Nie jestem jednak osobą, która się nadmiernie ekscytuje techniką. Często nie mogę zabrać ze sobą więcej sprzętu. Muszę go mieć na ramieniu, albo na plecach jeśli chcę wejść po jakiejś drabince.

Senna Warszawa fot. Blogusz

Senna Warszawa. Fot. Blogusz

 

Wróćmy jeszcze do rozmowy o Warszawie. Chciałam zapytać Cię o miejsca, a, w których chciałabyś coś zmienić.

Oczywiście nie jest tak, że Warszawie jest wszędzie ładnie i atrakcyjnie. Są miejsca zaniedbanie, zapomniane, ale nie da się zmienić miasta za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, to są wieloletnie procesy, które wymagają ogromnych pieniędzy, zaangażowania osób prywatnych, wsparcia inwestorów, władz miasta. Nie żyjemy na środku pustyni, gdzie można wszystko zacząć planować i budować od początku, jak w grze komputerowej. Każde miasto ma swoją historię, konkretną przestrzeń i uwarunkowania prawne. To nie jest takie proste. W Warszawie jest dużo do zrobienia. Brakuje spójnej wizji jeśli chodzi o rozwój miasta, pojawia się też wiele problemów związanych z brakiem planów zagospodarowania, dekretem Bieruta. Cały kłopot z urbanistyką i architekturą polega na tym, że trzeba się wpasowywać się w potrzeby ludzi i w to, co już jest. Nie można stawiać budynków nie myśląc o miejscu, gdzie one powstają, o okolicy, infrastrukturze, kontekście. Gdybym miała możliwość stworzenia miasta od początku, zrobiłabym to inaczej, ale nie mam.

W lipcu można było zobaczyć Twoją wystawę w Śródmiejskim Centrum Kultury na Rynku Starego Miasta.

 To była moja pierwsza wystawa. Tomasz Świtalski, kurator wystawy przekonywał mnie do tego pomysłu prawie rok! Zaczęłam fotografować i publikować zdjęcia jako Blogusz zaledwie półtora roku temu i byłam dość niepewna czy jestem na to gotowa. Ale jak zobaczyłam wystawę wiszącą na ścianie, byłam bardzo szczęśliwa, zwłaszcza, że cieszyła się ona ogromnym zainteresowaniem! Moje praca można też było zobaczyć w dużym formacie w Soho Factory podczas Wawa Design Festival.