Pierwszy Mister Warszawy to budynek, który nie oszałamia swoją wielkością. Został doceniony za doskonałe wpasowanie w istniejącą zabudowę i wykorzystanie dostępnej przestrzeni. Sprawia wrażenie, jakby stał tam od zawsze, a przecież okolica przed wojną wyglądała zupełnie inaczej.
Konkurs na Mistera Warszawy przez długie lata organizowały redakcje „Życia Warszawy” i „Stolicy”. Początkowo wybierano tylko budynki mieszkalne, a później również gmachy użyteczności publicznej. Postaramy się napisać o każdym z nich. Nie zapomnimy o byłych i obecnych mieszkańcach.
Kredytowa 8: Garść faktów
Kredytowa 8 została wybrana na Mistera Warszawy 56 lat temu. Lektura artykułu opublikowanego w „Stolicy” 22 listopada 1959 roku już od samego początku zapowiada się ciekawie. Autor na jego wstępie wspomina, że dla przyszłego historyka numer „Życia Warszawy”, w którym opublikowano wyniki pierwszego konkursu na najlepszy dom mieszkalny będzie jakimś bardzo charakterystycznym znakiem naszych czasów.
Miało się tak stać z kilku względów. Po pierwsze dlatego, że popularna gazeta nie ogłosiła konkursu na ulubioną gwiazdę filmową, wycieczkę zagraniczną czy najbardziej poszukiwany samochód, ale właśnie na najlepszy budynek mieszkalny. Miało to być odzwierciedleniem czasów, w których budowa miasta jest głównym obiektem zainteresowań mieszkańców. Jego podnoszenie z gruzów najważniejszym zadaniem pokolenia. Po drugie dlatego, że w architekturze zostały odzwierciedlone w końcu rezultaty przemian z 1956 roku, co oznaczało, że jury mogło wybierać z prac na światowym poziomie. To ostatnie stwierdzenie było też otwartą krytyką dominującego dotąd w architekturze nurtu socrealistycznego, który dał miastu m.in. Pałac Kultury i Nauki oraz zabudowę placu Konstytucji.

Zdjęcia i plany archiwalne ze „Stolicy” i „Architektury”.
O wyborze budynku przy Kredytowej 8 na Mistera Warszawy zdecydowało jury w składzie: Stanisław Bieńkuński – prezes warszawskiego oddziału SARP, Adolf Ciborowski – Naczelny Architekt Warszawy, Henryk Korotyński – redaktor naczelny „Życia Warszawy”, Leszek Wysznacki – redaktor naczelny „Stolicy”, Stefan Mizera – dyrektor ZDBOR, Zygmunt Skibniewski – prezes Komitetu ds. Urbanistyki i Architektury.
Projekt opracowano na zlecenie Dyrekcji Budowy Osiedli Robotniczych Wschód w Miastoprojekcie Warszawa Śródmieście w 1956 roku. Za konstrukcję odpowiadał inż. S. Łokujć, a nadzór autorski sprawowali Tadeusz Majewski, Wacław Suchocki i Tadeusz Kuentler.
Dom przy Kredytowej 8 został zaprojektowany przez grupę tzw. „Tygrysów”, czyli Wacława Kłyszewskiego, Jerzego Mokrzyńskiego i Eugeniusza Wierzbickiego, znanych już wtedy z wielu udanych projektów. Prezes Skibniewski miał powiedzieć, że projekt „Tygrysów” wygrał konkurs wielobojem. O jego zwycięstwie zdecydować miało wiele czynników w tym: prawidłowa lokalizacja w centrum miasta przy jednoczesnym oddaleniu od uciążliwej komunikacji; bardzo dobry układ mieszkań – co podkreślano na każdym kroku – mieszczący się w obowiązujących normatywach; logiczna i konsekwentna kompozycja budynku oraz dobre wykonawstwo Zjednoczenia Budownictwa Miejskiego Warszawa-Śródmieście. Komisja zdecydowało również o oznaczeniu budynku specjalną tabliczką, na której uwieczniony zostanie przyznany mu tytuł. Zachowała się ona do dzisiaj i zobaczyć może ją każdy przechodzący wzdłuż domu.
Aranżacja otoczenia budynku
Budynek przy ul. Kredytowej 8 miał przede wszystkim uzupełniać pierzeję ulicy i domykać do strony północnej plac Dąbrowskiego. Przed wojną Kredytowa ciągnęła się aż do Marszałkowskiej, ale przy odbudowie z tego połączenia zrezygnowano – zostało tylko przejście w tunelu bloku przy Marszałkowskiej 140. Z tego względu wysokość konstrukcji dostosowano do wysokości sąsiednich kamienic. Krótszy bok kończy się tak, by całość stała w jednej linii z zachodnią pierzeją placu.
Założenie architektoniczne uzupełnia wysoki, dwunastopiętrowy blok oraz przedszkole. Elementami spajającymi je z Kredytową 8 miały były wykorzystane do budowy materiały – przede wszystkim szara cegła. Spójne były również kolorowe tynki. Z dużą starannością zaprojektowano otoczenie wszystkich trzech budynków – zasadzono krzewy, zaplanowano trawniki i zbudowano drogi dojazdowe. Niestety obecnie teren w większości zajmują miejsca parkingowe, a od strony bloku przy placu Dąbrowskiego 12 przejście jest utrudnione przez liczne płotki i szlabany. Pierwotne założenie nie jest więc dobrze widoczne. Zza drzew i po przeprowadzeniu prac remontowych oraz zagospodarowaniu przez mieszkańców balkonów i loggii trudno również dostrzec wspólne elementy wykończenia.

Zdjęcia i plany archiwalne ze „Stolicy” i „Architektury”.
Kompozycja i architektura
Jury konkursowe chwaliło Kredytową 8 za ściany w szarej cegle, stropy i zwieńczenia w lastrico oraz ściany wypełniające w kolorach niebieskim i białym. Początkowo miał być to niebieski i żółty, ale niestety budowniczy zabrakło odpowiedniego pigmentu. Mieszkania zostały wyposażone w loggie, które „Stolica” określała jako niezbędny element każdego nowoczesnego budynku. Ich wartość miało potęgować to, że na dole zaplanowano ogródek pobliskiego przedszkola, a na placu Dąbrowskiego skwer. Całość uzupełniać miały nadające elewacji jednostajny rytm czerwone donice na kwiaty.
Jednak jak pisze Stefan Bieńkowski z portalu „Powojenny modernizm”, podczas remontu i termomodernizacji budynek został oszpecony. Elewacje z szarej cegły zostały pokryte tynkiem, akcenty kolorystyczne nie zostały zachowane, budynek stracił cały swój charakter, z ciekawej realizacji stał się nijaki.
Podobnie jak w wielu takich przypadkach mieszkańcy podkreślają, że budynek nie został wykonany z dobrych jakościowo materiałów i jego ocieplenie było koniecznością. Decyzja należała do zawiązanej w latach 90. wspólnoty i wyrażała wolę mieszkańców. Po pierwszej modernizacji budynku od strony zewnętrznej przeprowadzono drugą ścian od podwórza. Tym razem z większą starannością zachowując pierwotny wygląd.
Jeśli chodzi o donice zamontowane na loggiach, to one również doczekały końca swoich dni i zostały zdemontowane. Większość z nich od lat nie nadawała się do użycia. Loggie oczywiście nie wyglądają przez to jak na zdjęciach z lat 60., ale musimy pamiętać, że gdy tylko mieszkania zostały zasiedlone, to straciły one swoją jednolitość. Ludzie składowali na nich różne rzeczy, przemalowywali je, nie każdy korzystał z donic i sadził kwiaty.
Wejście do domu przy Kredytowej udekorowano wielobarwną mozaiką ułożoną w prosty geometryczny wzór. W ostatnich kilkunastu latach wiele tego typu zdobień zostało w warszawskich blokach zniszczonych, więc fakt jej zachowania należy zapisać na plus.
Na środku podwórka znajduje się obecnie ukryte pod miejscem parkingowym wyjście z niedużego schronu, który był wyposażony nawet w instalację dostarczającą świeże powietrze. Można się było do niego przedostać z piwnic pod budynkiem.
Najemcy
Na parterze budynku znajdują się trzy lokale usługowe. Do roku 1989 ich najemcy się nie zmieniali. Na Kredytowej mogliśmy więc zrobić zakupy w pasmanterii „Wstążeczka” oraz w sklepie chemicznym. Do tej pory niezmiennie funkcjonuje kiosk, w ramach którego uruchomiono w latach 90. kantor. Na miejscu „Wstążeczki” działa teraz kawiarnia, a tam gdzie znajdował się sklep chemiczny – księgarnia.

Dłuższy bok Kredytowej 8 od strony przedszkola. Fot. Twarze Warszawy
Układ i wyposażenie mieszkań
Kredytowa 8 to budynek o sześciu kondygnacjach. Na ostatnim poziomie zlokalizowano m.in. pięć pracowni plastycznych, z których jedna funkcjonuje do dzisiaj. Udało się również wygospodarować miejsce na pralnie i suszarnie. Jeśli chodzi o mieszkania, to pierwotnie było ich 68 z czego 23 mniejsze przewidziane do zamieszkania przez dwie osoby.
Plany mieszkania zachowują obowiązujący normatyw powierzchniowy 11m2 na mieszkańca dzięki „ustawności”, co ułatwia prawidłową organizację wnętrza pisała „Stolica”. Chwaliła również wprowadzenie, w ostatnich latach masowo likwidowanych ze względu na insekty i gryzonie, zsypów.
Oddawane do użytku mieszkania były częściowo wyposażone. W przedpokoju i pokojach podłogę wyłożono dębową klepką. W łazience na podłodze ułożono czarno-białą terakotę, wannę, umywalkę, a ściany pomalowano farbą olejną. W kuchniach zamontowane zostały kuchenka gazowa i szafki, w tym jedna tzw. „szafka zimna”, do której poprzez otwór w ścianie zapewniano dopływ świeżego powietrza. Dzisiaj powiedzielibyśmy, że była to taka paralodówka.
– Układ pomieszczeń był rzeczywiście bardzo wygodny. Brakowało może najmniejszemu pokojowi kilku dodatkowych metrów, ale naprawdę nie ma na co narzekać. Do dzisiaj doskonale sprawdzają się bardzo duże okna, które wtedy nie były przecież standardem. Rozpościerał się z nich bardzo ładny widok, ale teraz nieco przesłaniają go wyrośnięte drzewa. Mieszkania są bardzo widne i ustawne. To dobrze zaprojektowane 60 m2 – uważa jeden z długoletnich mieszkańców.
Mieszkańcy zwykli i niezwykli
– Dla mnie to nigdy nie był blok, a kamienica. Zresztą on się podobno wymyka takiej klasyfikacji. Jest częścią zwartej pierzejowej zabudowy. To, że został zbudowany po wojnie, nie skazuje go na bycie blokiem. To zupełnie inny budynek, zupełnie inaczej się w nim mieszka niż właśnie w bloku przy placu Dąbrowskiego 12 – wyjaśnia Piotr Roth, który na Kredytowej 8 mieszka od dziecka.
Dodaje przy tym, że w czasach jego dzieciństwa, podwórko Kredytowej 8 tętniło życiem, tak jak w przypadku sąsiednich kamienic. – Nie było domofonu tak jak teraz. Podwórko było otwarte i my się tutaj z kolegami cały czas ganialiśmy – mówi Pan Piotr. Dzięki temu wytworzyła się dość zwarta społeczność. Może nie każdy znał każdego, ale na pewno wszyscy mieli wspólnych znajomych. Były sąsiedzkie kawki, herbatki i jeszcze weselsze spotkania. Gdy się wyjeżdżało na wakacje to naturalnym było zostawienia kluczy sąsiadom – dodaje.
Nasz rozmówca zwraca również uwagę na to, że lepiej znali się ci, którzy mieli małe dzieci czy zwierzaki. Oni po prostu częściej mieli okazję się spotkać. Osobną grupą byli samochodziarze. Niewiele osób miało wtedy auta, a na Kredytowej 8 było kilka garaży. Pierwsze powstały pod koniec lat 50., ale dopiero te dostawione w latach 60. należały do mieszkańców. Nie dziwne więc, że ich właściciele często się spotykali i rozmawiali o samochodach.
Budynek był trochę elitarny. Sporo przydziałów mieszkaniowych było w dyspozycji Ministerstwa Kultury, Polskiej Akademii Nauk czy samego KC – teraz trudno jest jednak dociec jak dokładnie wyglądały przydziały. W efekcie na Kredytowej 8 zamieszkało wiele osób wykonujących wolne zawody: malarze, architekci, rzeźbiarze, prawnicy. Część z nich korzystała z dostępnych na ostatnim piętrze pracowni, z których tylko jedna dotrwała do naszych czasów – tworzy w niej malarz Jacek Antoni Zieliński. Pozostałe zostały przerobione na mieszkania. Liczne było również grono naukowców.

Kredytowa 8: Widoczna mozaika przy wejściu do budynku oraz lokale usługowe. Fot. Twarze Warszawy
Mieszkała tu m.in. Alfreda Sarnawska – znana aktorka teatralna, Edward Dziewoński – aktor i satyryk, który później przeprowadził się na ulicę Warecką, Zbigniew Łoskot – malarz i grafik, Genowefa Rejman – teoretyk prawa i wykładowczyni Uniwersytetu Warszawskiego, wraz z mężem także prawnikiem. Przez jakiś czas na Kredytowej 8 mieszkanie wynajmował minister Mieczysław Wilczek. Mieszkańcy pamiętają, że każdego dnia rano przyjeżdżał po niego szofer jasnym cadillakiem. Minister wychodził z budynku, od kierowcy odbierał zestaw porannej prasy i odjeżdżał. Nie trwało to jednak zbyt długo.
Najbardziej znaną mieszkanką bloku jest z całą pewnością Barbara Krafftówna – aktorka teatralna i filmowa znana z wielu sztuk teatralnych i takich filmów jak: Jak być Kochaną?, Rękopis znaleziony w Saragossie, czy Popiół i Diament. Przez kilka lat występowała w Kabarecie Starszych Panów.
Pozostali i ciągle żyjący na Kredytowej 8 mieszkańcy mają więc do opowiedzenia sporo interesujących historii. Mamy nadzieję, że kilka z nich uda się nam jeszcze przedstawić. Okazało się, że za ciekawym budynkiem – Misterem Warszawy – kryją się jeszcze ciekawsi ludzie.
Polub TwarzeWarszawy.pl na Facebooku
Obserwuj TwarzeWarszawy.pl na Twitterze
Poleć TwarzeWarszawy.pl w Google+
Śledź TwarzeWarszawy.pl na Wykopie