Maciej Fronczak: Nowa panorama Warszawy

09.01.2015

Tagi: Maciej Fronczak, malarstwo, Powiśle, warszawa, Wisła,

Maciej Fronczak to warszawski artysta plastyk. Od lat mieszka na Powiślu. Bierze udział w licznych plenerach malarskich (jako uczestnik i komisarz artystyczny). Pisze artykuły o sztuce. Zajmuje się grafiką użytkową i warsztatową, malarstwem, rysunkiem, edukacją plastyczną.

Jeszcze do niedawna w Domu Polonii, przy Krakowskim Przedmieściu można było podziwiać wystawę jego autorstwa, zatytułowaną „Malarski rejs Wisłą – nowa panorama lewobrzeżnej Warszawy”. Jej głównym obiektem był duży, panoramiczny (480×85 cm) obraz sztalugowy. Wystawa prezentowała współgranie obiektów nowych i zabytkowych, architektury i zieleni miejskiej. Zaprezentowana praca powstała w ramach projektu stypendialnego Dzielnicy Śródmieście. Obraz, nad którym pan Maciej pracował przez ostatni rok, to cykl prac malarskich prezentujących dzisiejszą Warszawę. Artysta wcześniej brał udział w międzynarodowym plenerze malarskim „Warszawa w budowie – wyzwania w architekturze XXI w.” Powstał wówczas imponujący obraz „Don’t pretend Manhattan” ukazujący Warszawę jako wielką aglomerację europejską, pełną nowoczesnych wieżowców. Odwrotnie, niż panorama, jest zapełniony ludźmi i ruchem ulicznym. Stąd też i grffiti na murach. To fragment życia miasta.

maciej fronczak

Don’t pretend Manhattan. Tryptyk Macieja Fronczaka

„Wokulski doszedł do brzegu Wisły i zdumiał się. Na kilkumorgowej przestrzeni unosił się tu pagórek najobrzydliwszych śmieci, cuchnących, nieomal ruszających się pod słońcem, a o kilkadziesiąt kroków dalej leżały zbiorniki wody, którą piła Warszawa. Na stoku i w szczelinach obmierzłego wzgórza spostrzegł niby postacie ludzkie. Było tu kilku drzemiących na słońcu pijaków czy złodziei, dwie śmieciarki i jedna kochająca się para, złożona z trędowatej kobiety i suchotniczego mężczyzny, który nie miał nosa.

Zdawało się, że to nie ludzie, ale widma ukrytych tutaj chorób, które odziały się w wykopane w tym miejscu szmaty. Wszystkie te indywidua zwietrzyły obcego człowieka; nawet śpiący podnieśli głowę i z wyrazem zdziczałych psów przypatrywali się gościowi…

…Zdanie już miał wyrobione: Warszawa całym swoim ogromem ciąży i zsuwa się ku Wiśle. Gdyby brzeg rzeki obwarować bulwarami, powstałaby tam najpiękniejsza część miasta: gmachy, sklepy, aleje”*.


Bolesław Prus „Lalka”

maciej fronczak

Pałac Kultury, BUW, Kościół św. Krzyża, Błękitny Wieżowiec… Obraz Macieja Fronczaka

Obraz nowej panoramy Warszawy pańskiego autorstwa prezentuje szeroką perspektywę miasta: od Czerniakowa po Żoliborz.

Maciej Fronczak: Praca w syntetycznej formie pokazuje zmiany zachodzące w ogólnym widoku miasta (pierwszym i dalszym planie). Wpisuje się w projekty „przywracania” rzeki stolicy, rewitalizacji nabrzeża, zagospodarowania przestrzennego dolnego Czerniakowa, Powiśla, Starego Miasta (tzw. Dzielnica Wisła). Prezentuje współgranie obiektów nowych i zabytkowych, architektury i zieleni miejskiej. Głównym założeniem kompozycji było odejście od zasad perspektywy zbieżnej i jednego punktu obserwacji. Postawiłem na prostotę, czytelność i urodę obrazu. Podobnie jak przedstawiano panoramy miejskie w dawnych wiekach. Dla uzyskania przejrzystości pominąłem mosty (zasłoniłyby 3/4 architektury), obróciłem i nieznacznie przesunąłem wiele obiektów, tak aby miały trzeci wymiar, ale jednocześnie były ustawione frontalnie do Wisły. Panorama stanowi spójną stylistycznie, plastyczną formę. Nie jest inwentaryzacją warszawskich budynków i obiektów

Czy inspirował się Pan jakimś zdjęciem?

Nie ma takiego zdjęcia. Fotografie robiłem sam ze wszystkich mostów, z korony Stadionu Narodowego, dwa razy pływałem statkiem spacerowym, żeby zrobić bliższe kadry. Zebrana dokumentacja stała się bazą dla stworzenia komputerowej kompilacji złożonej z ponad 20 zdjęć. Był to bardzo żmudny etap pracy. Nie malowałem zgodnie z zasadami perspektywy zbieżnej. Kilka obiektów przesunąłem, Wisłę sprowadziłem do prostej kreski, a przede wszystkim pominąłem mosty. Widać pas zieleni, pas Wisły, pas starych zabudowań z czerwonymi dachami, i gdzieś dalej „warszawski Manhattan”. Oczywiście są obiekty, które malowałem bardziej szczegółowo i to była świadoma decyzja, gdzieś też są obiekty peryferyjne. Pominąłem Wisłostradę. Tak powstała wizja trochę idealistyczna.

Długo zajęło Panu namalowanie tego obrazu?

Główny obraz malowałem pół roku. Natomiast drugie pół roku to były różne prace przygotowawcze – dokumentacja, szkice, rys historyczny itp.

Jakich farb Pan użył?

Akrylu i oleju.

Skąd pomysł na namalowanie panoramy Warszawy?

Mamy dzisiaj nowe media. Modne są rozmaite panoramy multimedialne, interaktywne. Taką panoramę Warszawy zrobiła „Gazeta Wyborcza”. Można ją obracać o 360 stopni. Jednak panoramy malarskiej, uwzględniającej dynamiczne zmiany w architekturze, nikt się dotąd nie podjął.

To chyba trudne zadanie – namalować miasto pełne drapaczy chmur, które na naszych oczach codziennie „rosną”…

Podczas pracy wieżowiec Libeskinda był jeszcze w budowie, obrośnięty rusztowaniami. Jest na tyle charakterystyczny, że musiałem go uwzględnić. Żeby pokazać oryginalną sylwetkę wieżowca, musiałem go obrócić o 90 stopni. Podobnie było z Intraco, wokół którego dobudowano nowe budynki. Obiekty szczególnie ważne dla Warszawy i Warszawian, np. kościół św. Krzyża, obiekty Starówki malowałem bardziej szczegółowo. Na pierwszy plan wysuwa się centrum stomatologiczne przy Nowym Zjeździe. Panorama obejmuje wycinek miasta najbardziej reprezentatywny, uwzględniający obiekty stanowiące o odrębności i charakterze miasta. Ze Śródmieściem w centralnej części. Szczególnie skróciłem kadr w części na południe od Mostu Poniatowskiego.

Nie widać też wielkoformatowych reklam, którymi zasłonięte jest wiele stołecznych budynków.

Jak już wspomniałem, jest to wizja trochę wyidealizowana. Nie ma reklam, nie ma też żurawi budowlanych, samochodów, ludzi. Reklamy psują i zasłaniają architekturę. W Warszawie, podobnie jak w całej Polsce, przybrały skalę absurdalną. Nie reklamują już nikogo i niczego. Nikt nie kontroluje ich skuteczności. Może to dobra okazja, żeby zwrócić uwagę, że wiele dużych miast europejskich pozbyło się tego balastu.

Jakie są Pana ulubione miejsca, budynki, widoki?

Chociaż od 20 lat mieszkam na Powiślu, wychowałem się prawym brzegu. Stąd mam sentyment do Pragi. Ale niestety nie ma czegoś takiego, jak panorama prawobrzeżnej Warszawy. Nie ma tematu na obraz. Byłby to długi, zielony pas, z którego sterczy Stadion Narodowy. Na Tamce, tuż przed nosem, mam ulubiony widok. Muzeum Chopina, wzorowy przykład, jak umiejętnie łączyć starą i nowoczesną architekturę. Ta wstawiona „plomba”, jest jakby szyta na miarę.

panorama good 29.11.2014lewa

Syrenka Warszawska, Riviera, Centrum Nauki Kopernik… Panorama Macieja Fronczaka

Co jest głównym punktem obserwacji?

Bazylika katedralna św. Michała Archanioła i Floriana.

Czy widoczny jest Teatr Wielki?

Jest, dosyć umownie, ale jest. Tak, jak w rzeczywistości można go dojrzeć z wyżej położonych obiektów Pragi.

Czy wcześniej malował Pan prace związane z topografią Warszawy?

Tak, w 2011 r. brałem udział w  plenerze poświęconym nowej architekturze Warszawy. Wówczas zrobiłem duży, nieco złośliwy tryptyk „Don’t pretend Manhattan” I dlatego też trochę dla kawału namalowałem warszawskie syrenki – prawobrzeżną i lewobrzeżną, które postawiłem na sztalugach między filarami jako takie zapraszające na wystawę. No skoro temat wernisażu brzmiał „Malarski rejs Wisłą”, to te syrenki były na miejscu.

Jak cytat z „Lalki” Bolesława Prusa koresponduje z Pana obrazem?

Projekt był związany ze Śródmieściem. Pod koniec XIX wieku Powiśle zamieszkiwane było przez biedniejszą część mieszkańców – proletariat, a więc rybaków, bednarzy, robotników, nic się tu nie działo. Była to dzielnica portowa i fabryczna. I właśnie takie Powiśle opisał Prus w „Lalce”. Fikcyjna postać, główny bohater Stanisław Wokulski przechadzał się tędy, snując plany o przebudowie tej dzielnicy.  W rzeczywistości z czasem Powiśle się rozrastało, osiągając dzisiejsze rozmiary: mamy nowoczesną Bibliotekę Uniwersytetu Warszawskiego, Centrum Nauki Kopernik, bulwary, które cały czas się rozbudowują. Cały czas coś się tu zmienia. Teraz w planach ma być schowanie Wisłostrady na odcinku Starego Miasta. Dlatego ja wierze, że ta praca wpisze się w projekty „przywracania” rzeki stolicy, rewitalizacji nabrzeża, zagospodarowania przestrzennego dolnego Czerniakowa, Powiśla i Starego Miasta.

Czy były trudne decyzje podczas malowania panoramy miasta?

Zmorą było dla mnie odtworzenie budynku Mazowieckiego Centrum Stomatologicznego przy Długim Zjeździe. Ten budynek jest nieładny i do tego wielki, niestety stoi niemal na brzegu Wisły. Tuż obok szpital im. ks. Anny Mazowieckiej na Karowej jest wtopiony w zieleń, współgra z otoczeniem, Centrum ”wyło” i dominowało. Niestety nie mogłem tego obiektu pominąć.

Podzielił Pan obraz na 3 krosna malarskie.

Wynika to z realiów praktycznych. Warunki pracowni malarskiej, koszty, transport. Panorama stanowi jednak integralną całość.

panorama good 29.11.2014prawa

Archikatedra Jana Chrzciciela, Intraco, Stara Prochownia… Panorama Macieja Fronczaka