Służewiec: Skrawki przemijającej Warszawy

18.03.2015

Tagi: fotografia, historia, Służewiec, warszawa, zdjęcia,

„Skrawki” to album o najstarszym pokoleniu kibiców z Toru Wyścigów Konnych Służewiec, o przemijającej na naszych oczach starej Warszawie. Na pomysł utrwalenie ludzi Służewca i wydania albumu jego zdecydował się stołeczny fotograf Dominik Śmiałowski. Prace ruszyły w roku 2012 a ich efekty będziemy mogli oglądać od maja w galerii Ney. Co ciekawe środki na realizację projektu udało się zdobyć dzięki internautom i jednej z platform crowdfudingowych.

Skąd pomysł na taką a nie inną tematykę. Jak trafiłeś na tor na Służewcu?

Dominik Śmiałowski: Przypadkiem. Był piękny dzień, umówiłem się ze znajomymi, ale tym razem miało być inaczej. Nie chcieliśmy znowu iść na Pole Mokotowskiej, czy kolejną imprezę. Ktoś rzuciła hasło: Chodźmy na Służewiec, tam jest fajnie – kiełbaska, piwko, Sinatra leci z megafonów, no i oczywiście konie się ścigają. Miało być piknikowo. Na miejscu okazało się, że rzeczywiście jest super. Postawiłem nawet symboliczne dwa złote, nie bardzo wiedząc o co w tym chodzi, ale były emocje, przeżycia. Działo się.

Od razu zorientowałem się, że to jest jak podróż w czasie, do klimatu starej Warszawy. Ten klimat tworzyli i ciągle tworzą bohaterowie moich zdjęć. Bez nich Służewiec nie był by taki jest – nie mówię, że byłby gorszy, ale na pewno nie miał by w sobie tego nie do końca wypowiadalnego czegoś. Dzięki najstarszym kibicom, takim którzy od wielu lat tam co weekend przychodzą zachował się klimat miasta, którego dawno już nie ma. To Ci ludzie i atmosfera, którą stworzyli mnie zafascynowała. Chciałem to utrwalić, zapisać skrawki tego mijającego na naszych oczach świata.

6r

Kibice ze Służewca. „Skrawki”, fot. Dominik Śmiałowski

Na zdjęciach, które dotąd pokazałeś nie widać jednak emocji, które towarzyszą gonitwom.

Nie oglądam zbyt wielu zdjęć. Z jednej strony nie chcę się niczym w żaden sposób, nawet podświadomie, inspirować, zaś z drugiej każdego dnia atakuje nas taka liczba różnych obrazów, że czasami jest tego aż za dużo. Jeszcze jedną kwestią są materiały, które wygrywają takie konkursy jak Word Press Photo – to dobre zdjęcia, ale pokazują często bardzo okrutną i brudną rzeczywistość. Chciałem zrobić coś innego. Bardziej opowiadanie liryczne niż czysty reportaż. Nie chciałem pokazywać momentów, chwil w których coś się dzieje. a zapisać w obrazie atmosferę tego miejsca.

Nie ma w tych zdjęciach sensacji. Są spokojne, stonowane, melancholijne, nostalgiczne. Jasne, że na Służewcu jest wrzawa, jest harmider, jest pełno młodych ludzi i dużo głośnej i radosnej zabawy.  Na Wyścigach jest pełno emocji, ale to ostatnie, najstarsze pokolenie przykuło moją uwagę. Pokolenie, które pamięta Warszawę sprzed lat, ten klimat miasta, który mi się kojarzy z twórczością Tyrmanda czy Hłaski. Każdy z nas ma w głowie przemiksowane informacje o tych czasach – czy to z literatury, czy starych filmów i zdjęć. Mam sentyment do tamtej Warszawy.

Na Służewcu zobaczyłem charakterną stolicę sprzed lat. Mam świadomość, że wiele osób, które trafi na Wyścigi tego nie zobaczy, albo zobaczy tylko tą weekendową i czasami trochę przaśną otoczkę.

Miałeś okazję dłużej porozmawiać z bohaterami swoich fotografii?

Do nich jest bardzo trudno po prostu podejść i zagadać. To jest zamknięta grupa trzymających się razem od bardzo wielu lat osób. W trakcie weekendu są wszyscy bardzo rozemocjonowani i skupieni tylko na gonitwach. Przerywanie im w takiej chwili nie wchodzi w grę. To jakbyś próbował przerwać kibicowi piłki nożnej w czasie meczu i spytać o pogodę. To są takie same emocje. Nie ma znaczenia to, że niektórzy panowie na wyścigach mają ponad 80 lat – gonitwy to ich pasja i święto. W czasie kibicowania nie ma czasu na rozmowę, to jest rytuał, którego się nie przerywa.

Udało mi się poznać kilka krótkich anegdot czy haseł. Z ust jednego z kibiców usłyszałem, że „nikt tu w złotych butach nie chodzi” i to chyba dobrze oddaje ich podejście do miejsca i samych wyścigów. Wszyscy obstawiają, często wygrywają, ale to nie są pieniądze, które dramatycznie odmieniają ich życie. I nie chodzi tylko o to, że pewnie równie często przegrywają, ale o to, że to nie dla pieniędzy na Służewiec przychodzą. To przypomina mi też inną wypowiedź: „Najlepiej wygrać w ostatniej gonitwie – nie ma później jak wszystkiego przegrać”.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Kibice ze Służewca. „Skrawki”, fot. Dominik Śmiałowski

Nie mówimy więc o typowym reportażu, ale raczej o pokazaniu klimatu, atmosfery…

I to oddanie nie tylko atmosfery miejsca, ale też tego co łączy stałych bywalców. Tej niezauważalnej, ale jednak wyczuwalnej więzi pomiędzy nimi. Chciałem sfotografować coś niewidzialnego, coś co jest między tymi ludźmi.

Uznałem, że trzeba to utrwalić bo tego już nie będzie. Sprawdziłem dość dokładnie i okazało się, że nikt do tego tematu wcześniej nie podchodził. Chciałem  zapisać skrawki, które zostały ze starej Warszawy. Chciałem też, żeby tytuł miał głębsze znaczenie. Nie tylko oddawało to, że sfotografowane zostało coś co powoli znika, ale też odnosił się do formy. To nie są zdjęcia na których widać w pełnej krasie bywalca Służewca. Pokazuję ich świat w sposób nieinwazyjny. Wszystko jest trochę ukryte, za jakąś szybą czy cieniem. Oddanie atmosfery miejsca nie może się sprowadzać do pokazania wszystkiego, często chodzi o jakiś detal, szczegół.

Kiedy zrodził się pomysł wydania albumu?

Robię jednocześnie wiele projektów. Już podczas pierwszej wizyty na Służewcu przyszła mi do głowy myśl, że warto byłoby zrobić coś więcej. Później pojechałem po raz kolejny i nabrałem przekonania, że to dobry pomysł. Aparat noszę zawsze ze sobą, więc od pierwszej wizyty miałem już kilka cykniętych fotek. Przy kolejnych dostrzegałem co raz więcej i tak powoli kształtowała się zawartość całego albumu.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Tor Wyścigów Konnych Służewiec. „Skrawki”, fot. Dominik Śmiałowski

Wydawnictwo będzie miało charakter czysto fotograficzny czy znajdziemy w nim także historie bohaterów?

To niech jeszcze pozostanie tajemnicą. Tak jak wspomniałem przeprowadzenie rozmowy w czasie gonitwy o czymś innym niż to, co dzieje się na torze nie było łatwe. Album będzie bardziej fotograficzny niż tekstowy, ale zdjęcie są tak ułożone, że będzie z nich widać pewną fabułę. Całość będzie w pewnym sensie filmowa.

Zdecydowałeś się na zebranie pieniędzy poprzez platformę crowfundingową. Internauci dość szybko wsparli Cie niezbędną kwotą.

Ciężko byłoby to wydać własnym sumptem. Na szczęście potoczyło się to nieco inaczej. Przygarnęła mnie galeria Ney, a mając już galerię i termin wystawy postanowiłem spróbować zadziałać przez serwis Wspieram To. Wcześniej nigdy nie zbierałem środków w ten sposób, ale poszło całkiem dobrze i już po 20 dniach dysponowałem niezbędną kwotą. Opublikowałem część zdjęć na blogach związanych z Warszawą i na samym Wspieram To. Skoro zebrała się odpowiednia liczba osób to znaczy, że wielu się ten pomysł spodobał. Bardzo mnie to cieszy.

lala351

Dominik Śmiałowski, autor i pomysłodawca albumu „Skrawki”.

Mówisz o tym, że świat, który fotografujesz przemija bezpowrotnie. Stali bywalcy Wyścigów nie przekazali tej tradycji młodszemu pokoleniu?

Nie przypominam sobie bym widział, któregoś z nich z dziećmi czy wnukami. Ta pasja do Służewca chyba nie jest w ten sposób przekazywana. Wszystko wskazuje na to, że jak oni odejdą, ich zwyczaje zostaną zapomniane. To smutne, ale mam nadzieje, że przyjdzie nowe. Będzie inaczej, ale mam nadzieję, że także bardzo sympatycznie. Byłoby fajnie gdyby w każdy weekend było tam chociaż połowę tych osób, które przychodzą na Wielką Warszawską.

To jest bardzo fajne miejsce. Niepowtarzalne i aż kipiące od emocji, a takich w stolicy brakuje. Dla typowego warszawiaka oglądanie gonitw nie jest czymś powszechnym. A tutaj można zobaczyć konie, kolorowo ubranych dżokejów. Można coś wygrać, można coś przegrać. To dobrze, że właściciel stara się Służewiec rozreklamować i przyciągnąć więcej nowych osób. Nie chciałbym, żeby to zabrzmiało jak propagowanie hazardu, ale tutaj można naprawdę miło spędzić czas. Takie miejsce nie może z mapy stolicy zniknąć.


Jeśli spodobał się wam pomysł Dominika i chcielibyście wesprzeć wydawany przez niego album to możecie to zrobić tutaj.