Z obrazów Tytusa Brzozowskiego wyłania się Warszawa, w jakiej większość z nas chciałaby mieszkać – z pięknymi, wielkomiejskimi kamienicami i gwarnymi ulicami. Rozpoznajemy charakterystyczne budynki i miejsca, ale dzieła nie są prostym odwzorowaniem rzeczywistości. Odnajdujemy w nich surrealistyczne elementy, które tworzą nieco bajkowy charakter miasta.
Jesteś architektem i malarzem. Od jak dawna zajmujesz się malowaniem Warszawy.
Tytus Brzozowski: Malarstwem zajmuję się odkąd rozpocząłem przygotowania do studiów. Później było już ze mną cały czas, nie tylko na wakacyjnych plenerach i zajęciach, ale niemal każdego dnia. To moja pasja. Po studiach zacząłem bardziej świadomie do niego podchodzić. Zacząłem szukać własnego języka, przestałem malować dokładnie to, co widzę. To był bardzo ważny moment. Okazało się, że moje prace się podobają. Uznałem, że powinienem je pokazać szerszej publiczności.
W końcu udało Ci się przygotować pierwszy wernisaż?
Zorganizowanie wystawy nie jest łatwe, zwłaszcza jeśli maluje się tylko po pracy i w weekendy. Niemniej w zeszłym roku udało mi się zebrać wystarczającą liczbę prac, by móc je pokazać. Wernisaż i wystawa skończyły się sukcesem Na samo otwarcie oraz później przyszło bardzo dużo ludzi. Zainteresowały się media. Chyba można powiedzieć, że zrobiło się o niej całkiem głośno. To było nie tylko miłe, ale także pokazało mi, że są ludzie, którzy chcą moje obrazy mieć u siebie w domach.
Zrodziła się swego rodzaju presja na to, żeby malować więcej. Pracowałem wówczas w biurze projektowym i nie miałem na malarstwo wystarczająco dużo czasu. Bardzo kuszące było skupienie się na tym, co zawsze było moją pasją i dawało ogromną satysfakcję. Podjąłem decyzję, żeby poświęcić więcej czasu na malarstwo, nie rezygnując z architektury. Od kiedy nie pracuję na etacie mogę lepiej sterować czasem i decydować o tym, ile godzin, na które zajęcie poświęcić.

Smolna. Tytus Brzozowski
Zainteresowanie Twoimi pracami To kwestia tematyki którą podejmujesz czy raczej formy wyrazu?
To jest połączenie wielu elementów. Całe moje malarstwo opiera się na poszukiwaniu miejskości, lokalności, charakterystycznych dla Warszawy miejsc. To osadzenie staje się niezwykle ważne. Warszawa, jej historia, zmiany, jakie teraz w mieście zachodzą, to obecnie bardzo popularny temat. Wiele osób się tym zajmuje i tutaj moja działalność zbiega się ze wzrostem zainteresowania miastem jako takim. To jednak nie jest jedyny powód. Staram się, by moje obrazy były bajkowe. Szukam magii i tajemnicy to Warszawa z marzeń: wielkomiejska z surrealistycznymi elementami, pełna gwaru i życia.
Warszawa, której jednak bliżej do jej przedwojennego charakteru. Nie zobaczymy u Ciebie blokowisk czy szklanych biurowców.
Przeszłość w malarstwie jest tematem zdecydowanie bardziej wdzięcznym. Lepiej się szuka magii, charakteru, historycznych nawarstwień w tym co było. Staram się jednak o tym, co powstało w ostatnich latach nie zapominać. Warszawa dynamicznie się zmienia i jest to fascynujący proces.
Co dokładnie masz na myśli mówiąc o historycznych nawarstwieniach?
Warszawa to miasto ze skomplikowaną i bardzo złożoną historią. W wielu miejscach w toku dziejów diametralnie się zmieniała. Takie są m.in. stołeczne place, gdzie tych nawarstwień możemy odnaleźć bardzo wiele. Mamy w mieście kościoły odbudowane po II wojnie światowej, ale inaczej niż wyglądały przed wojną, za to tak jak były zbudowane w oryginale. Budynki z lat 50tych blokują ulice, które kiedyś dochodziły do placów. Obok siebie widzimy przepiękne przedwojenne kamienice, modernistyczne bloki oraz współczesne plomby. To jest niesłychane nagromadzenie zdarzeń, z którego staram się czerpać.
Szukam budynków istniejących i nieistniejących, Zestawiam je tworząc nowe miejsca poszukując cech i charakteru, którego Warszawie brakuje. Jest we mnie duża tęsknota za XIX-wiecznym miastem, które było bardzo gęste. Powojenna Warszawa jest jego niemal pełnym zaprzeczeniem. Przeszliśmy z jednej skrajności w drugą.
Zostały nam jedynie drobne fragmenty przedwojennej gęstej zabudowy, np. na ulicy Poznańskiej. Rozgęszczenie zabudowy w pewnych aspektach znacząco poprawiło komfort życia mieszkańców ale w śródmieściu brakuje pierzejowych ulic, domkniętych placów, wyeksponowanych narożnych budynków – tego co nadaje wielkomiejski charakter. Dlatego lubimy spacerować po Krakowskim Przedmieściu, a nie po Placu Defilad.

Kawęczyńska. Tytus Brzozowski
Jak oceniasz zachodzące w Warszawie zmiany? Ostatnio odnowiona została ulica Świętokrzyska i plac Powstańców Warszawy.
Warszawa w ostatnich latach bardzo się zmienia. Na ulicach jest więcej kawiarni i restauracji, ludzie siedzą w ogródkach, spacerują po mieście. Pojawili się cykliści, biegacze, w mieście widać więcej energii. Ogromną rolę odgrywa prężna działalność ruchów miejskich i stowarzyszeń poruszających problemy i domagających się zmian. W dalszym ciągu czeka nas jeszcze dużo pracy. Jednym z bardzo ważnych problemów jest np. dominacja samochodów w ścisłym centrum. Przez Aleje Jerozolimskie czy Marszałkowską nie da się wygodnie przejść – trzeba schodzić pod ziemię – takie rozwiązania zabijają miasta.
Cieszę się, że ważne ulice i place są remontowane. Pozytywnie oceniam to, że zdecydowano się ograniczyć rolę samochodów na Świętokrzyskiej i oddać ją pieszym i rowerzystom. Nie można jednak nie zauważyć rażących błędów jakie przy tym popełniono. Kompleksowo przebudowując ulicę, budując tunel metra, wymieniając instalacje, nie udało się zaplanować fragmentu terenu na którym mogłyby rosnąć drzewa To oznacza, że nikt tego nie koordynował. Wcześniej znana pracownia architektury krajobrazu opracowała koncepcję zmian, ale miasto z niej zrezygnowało. Ciągle na zbyt wielu ulicach wygrywają rozwiązania, które są wygodne dla drogowców, a nie mieszkańców.
Podobnie jest z Placem Powstańców. To dobrze, że przestał być parkingiem, ale niestety nadal nie ma powodów, żeby tam pójść. Jeśli chcemy to miejsce oddać Warszawiakom to trzeba dogadać się np. z pobliskim ministerstwem, żeby odstąpiło parter budynku na inną aktywność. Tam muszą powstać kawiarnie, restauracje, sklepy, miejsca, w których będzie można się zatrzymać. Ławki i nowa nawierzchnia nikogo nie przyciągną.
Na Twoich obrazach tych niedociągnięć jednak nie widać. Nie ma przejść podziemnych, wielkoformatowej reklamy…
To jest mój pomysł na malowanie. Nie maluję dokładnie tego co jest, Malarstwo może ze sobą nieść coś więcej. Pokazuje emocje, uczucia, jakie może wzbudzać miasto. Nie trzeba być dosłownym, by oddać charakter warszawskich ulic. Dlatego pojawiają się dodatkowe i często zaskakujące, surrealistyczne elementy. Czasami są to porozrzucane kości do gry, pędzące przez budynki tramwaje, bramy dla małych i dużych ludzi, balony. Staram się przemycać w swoich akwarelach dużo pobocznych wątków, małych zdarzeń. Jeśli ktoś poświęci moim pracom odrobinę więcej czasu to nie będzie zawiedziony.
Masz swoje ulubione miejsce w Warszawie? Takie, któremu najbliżej jest do charakteru miasta, które wyłania się z Twoich obrazów.
Moje prace skupiają się na Starym Mieście, Powiślu, Pradze i Śródmieściu To są miejsca niosące ze sobą bardzo wyraziste wartości historyczne. Staram się opowiadać zarówno o pewnych miejscach, jak i konkretnych obiektach. Przykładem tego pierwszego może być praca: „Krakowskie Przedmieście”, na której widać niebotyczne, strzeliste, nieistniejące już kamienice i jeżdżące tam niegdyś tramwaje, czy „Plac Trzech Krzyży”, na którym pokazuję kościół św. Aleksandra znany sprzed lat. Zajmuję się też konkretnymi budynkami, z których część przestała istnieć w czasie ostatniej wojny lub podczas odbudowy miasta. Jednym z najbardziej spektakularnych budynków był Dom Towarzystwa Ubezpieczeń Rosja przy Marszałkowskiej, który dość często pojawia się w moich pracach. Żałuję, że nie przetrwał w oryginalnej formie do dzisiaj, Malując nieistniejące już obiekty staram się przemycić nieco historii miasta.
Jedną z najbardziej charakterystycznych cech Warszawy jest położenie na skarpie. To tutaj można odnaleźć wiele interesujących miejsc: pełną ciasnych ulic Starówkę, pałace z Krakowskiego Przedmieścia, skromne kamieniczki na Nowym Świecie, potężne gmachy w okolicach Muzeum Narodowego i Domu Partii, Sejm, Łazienki. Staram się odnaleźć atmosferę piętrzącej się na Skarpie zabudowy bo to bardzo lokalne i tutejsze.

Krakowskie Przedmieście. Akwarela przedstawia ulicę tuż przed wojną. Po prawej nieistniejące już wysokie kamienice. Tytus Brzozowski.

Plac Trzech Krzyży. Współczesny plac z przedwojennym kościołem św. Aleksandra w wersji Józefa Piusa Dziekońskiego. Tytus Brzozowski
Często powtarzającym się elementem Twoich prac są stare, czerwone tramwaje.
Nie mam nic przeciwko nowoczesnym – cieszę się z nowych, z tego że są niskopodłogowe i wygodne. Być może przyjdzie taki moment, że zakorzenią się w mieście tak bardzo, że znajdą miejsce w moich pracach. Na razie jednak to te starsze mają więcej magii, to one kojarzą mi się z Warszawą i nadają jej charakteru. Tramwaje są jednym z łączników, które powtarzały się w historii miasta niezależnie od wszelkich tragedii, jakie one przeżywało. Staram się odnajdywać takie elementy, które nas łączą z dawnymi czasami.
Warszawę pokazujesz w ciepłych barwach.
Brałem kiedyś udział w dyskusji o stolicy i spytano mnie o to, jaki kolor ma Warszawa. W pierwszym odruchu chciałem powiedzieć, że Warszawa jest zielona, ale później doszedłem do wniosku, że to jednak nie jest do końca prawda. Warszawa ma przede wszystkim kolor piaskowca i żółtawych tynków, których pełno jest na fasadach wielu kamienic. W takich ciepłych barwach pojawia się też w moich pracach.
Kiedy i gdzie w najbliższym czasie będzie można zobaczyć Twoje prace?
Przygotowuję się do wystawy, która odbędzie się na jesieni w Centrum Kultury Saska Kępa. Chciałbym tam przedstawić prace pokazujące miejsca, które dotąd się w moich pracach nie pojawiały. Mam nadzieję, że uda się później pokazywać je dość regularnie, nie tylko w Warszawie.

Miasta Łąki. Tytus Brzozowski
Więcej prac Tytusa Brzozowskiego możecie zobaczyć na jego oficjalnym profilu na Facebooku!
Polub TwarzeWarszawy.pl na Facebooku
Obserwuj TwarzeWarszawy.pl na Twitterze
Poleć TwarzeWarszawy.pl w Google+
Śledź TwarzeWarszawy.pl na Wykopie